Rozmowa tygodnia
Express Magazyn 23 czerwca 2000 r.
BOGDAN GADOMSKI
Kamila SAMMLER, popularna i ceniona aktorka Teatru im, S. Jaracza w Łodzi (w ciągu 10 lat kilkadziesiąt ról: Hermiona w ,,Opowieści zimowej”, Maria z „Woyzecka”, Melisa w ,,Listach miłosnych”, Rachela w „Weselu”, Ewa w ,,Dziadach”), znana również z dużego i małego ekranu, od niedawna zasłynęła w mieście jako demoniczna, zła i przebiegła Cruella de Mon w musicalu ,,101 dalmatyńczykow”, znakomitym, dynamicznym i niezwykle efektownym przedstawieniu nie tylko dla dzieci. Obecnie przygotowuje się do zdjęć w nowym filmie Witolda Leszczyńskiego, który będzie dalszym ciągiem głośnego ,,Żywota Mateusza”, w którym zagra Sonię.
– Jak zareagowała pani, kiedy dowiedziała się, że zagra słynną Cruellę de Mon w musicalu ,,101 dalmatyńczyków”?
– Entuzjastycznie, ponieważ do tej pory grywałam role ciepłych, subtelnych kobiet. A tu nagle demon zła, było to dla mnie prawdziwe wyzwanie. Ponieważ lubię wyzwania, w pewien sposób mnie to podniecało. Wiedziałam, że będzie to sprawdzian mojej kondycji fizycznej i wokalnej. Dużo śpiewam i tańczę. Jestem w swoim żywiole. Poza tym ta rola daje możliwość przekraczania pewnych barier. W aktorstwie lubię to co jest nieobliczalne, a w tej roli można było to pokazać.
– Czy znała pani postać Cruelli de Mon z innych interpretacji aktorskich?
– Wydaje mi się, ze teatralna wersja „101 dalmatyńczyków powinna być zbliżona do wersji animowanej, tzn. trzeba grać bardzo wyraźiście i komiksowo, ale zapoznałam się z filmem fabularnym, w którym Cruellę de Mon grała Glenn Closse. Wiedziałam, że muszę używać zupełnie innych środków niż filmowe. Moja interpretacja musiała być dużo bardziej ekspresyjna i wyrazistsza, aby dobrze przechodziła przez teatralną rampę.
– Jaka więc jest ta najnowsza Cruella de Mon z ul. Jaracza?
– Cruella jest przebiegła, demoniczna, agresywna. Słowem moje totalne przeciwieństwo. To ona kradnie 101 dalmatyńczyków i umieszcza je w swojej fabryce skór. Uwielbia futra, które mnie absolutnie nie podniecają. Nie szukam dla niej usprawiedliwienia, bo w bajce negatywne postaci będą w końcu ukarane. Muszą być ofiary i ich prześladowcy.
– Podobno negatywne postaci są dla aktora ciekawszymi zadaniami do zagrania?
– Zdecydowanie tak.
– Ile negatywnych postaci zagrała pani do tej pory?
– Wszystkie grane przeze mnie postaci mają cechy ludzkie czyli dobre i złe. Ale uosobienie zła zagrałam po raz pierwszy. Paula, którą gram w sztuce ,,Zabawa w koty” niechcący krzywdzi ludzi, bo jej intencje są jak najlepsze.
– Pochodzi pani z Poznania, studia aktorskie kończyła w Krakowie, ale związała się z łódzkim Teatrem im. S. Jaracza. Czy jak do tej pory spełniła się pani w nim jako aktorka?
– Z aktorami jest tak, że są nieszczęśliwi kiedy nie grają i wtedy gdy grają. Ja gram dużo, mam okresy intensywnej pracy i stanu wyciszenia, przyczajenia. Teraz czuję, że płynę z prądem wierzę, że on mnie niesie, w dobrym kierunku.