Moje drugie ja
Tygodnik Angora nr 25 18 czerwca 2017 roku
Bohdan Gadomski
– Postanowiłam połączyć fotografię i teatr w jedno przedsięwzięcie, którym jest mój monodram Cień według Cienie. Eurydyka mówi Elfriede Jelinek – rozmowa z Kamilą Sammler, aktorką i fotografikiem. Absolwentka Wydziału Aktorskiego PWST w Krakowie, obecnie w Teatrze im. Stefana Jaracza w Łodzi.
Znana z wielu świetnych ról na scenach w Kaliszu, Wrocławiu, Poznaniu i Warszawie, także z seriali i filmów kinowych, w tym francuskiego i duńskiego. Jest także podróżniczką, scenografką i producentką teatralną, uczy aktorstwa, ale przede wszystkim jest cenionym artystą fotografikiem. Na koncie ma kilkanaście wystaw, jej prace są pokazywane w całym kraju. Ostatnia wystawa jaCień m.in. w Teatrze Wielkim w Łodzi, w Małopolskim Ogrodzie Sztuki w Krakowie i w Katowicach w Galeriach Miasta Ogrodów. W kończącym się sezonie teatralnym na Małej Scenie Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi zaprezentowała monodram „Cień” [na zdjęciu] według Elfriede Jelinek, który sama znakomicie zrealizowała. Jest żoną Ryszarda Kotysa, popularnego aktora, znanego z roli Paździocha w sitcomie Świat według Kiepskich.
– Jest pani dużo młodsza od swojego męża Ryszarda Kotysa Paździocha. Jak to się odbija na waszych relacjach?
Już od momentu, kiedy stałam się dojrzałą dziewczynką, miałam skłonności do jeszcze bardziej dojrzałych mężczyzn. Niedojrzali chłopcy mnie nie interesowali, wręcz nudzili. Z czasem ta skłonność się pogłębiała. Ryszard jest bardzo dojrzałym człowiekiem, jednak zawsze młody duchem, młodszym od niejednego naprawdę młodego.
– Czytałem, że syn Ryszarda Kotysa z pierwszego małżeństwa jest starszy od pani…
Nie musiałam tego czytać w Internecie, ponieważ wiem to od zawsze. Z Piotrem mamy przyjacielskie relacje, może również dlatego, że jesteśmy w podobnym wieku.
– Taka duża różnica wieku nie ma znaczenia w małżeństwie?
Małżeństwo jest także przyjaźnią. Łatwiej się przyjaźnić z dojrzałym mężczyzną.
– Jak się poznaliście?
Na festiwalu klasyki teatralnej w Opolu, gdzie grałam Rachelę w Weselu w reżyserii Romany Próchnickiej. Tam zostaliśmy sobie przedstawieni przez dyrektora Bogdana Hussakowskiego. Potem graliśmy, za jego dyrekcji, w tym samym Teatrze im. S. Jaracza w Łodzi.
– Jest pani nie tylko aktorką, ale zapaloną podróżniczką.
Podróże to dla mnie relaks, odpoczynek, przygoda. Z podróży wracam z mnóstwem nowych wrażeń, nowymi pomysłami fotograficznymi, ciekawymi zdjęciami. Niebawem planuję kolejny rejs po Morzu Śródziemnym.
– Gdzie była pani do tej pory?
W Indiach, na wyspach Zielonego Przylądka, na Kostaryce, w Panamie, na Bali, w Emiratach Arabskich, w Omanie, Izraelu, w Republice Południowej Afryki, krajach skandynawskich, Szwecji, Finlandii, na Litwie, Estonii. Zjeździłam całą Europę, a żeglując, wszystkie kraje śródziemnomorskie łącznie z Albanią i Czarnogórą. Oj, długo musiałabym wymieniać.
– Podróże są zapewne związane z pani inną pasją – fotografią artystyczną.
Interesuję się fotografią kreacyjną. Inne miejsca, inne światło bardzo inspirują. Są też związane z jeszcze inną profesją, czyli dziennikarstwem. Był czas, że pisałam do pism podróżniczych. Jestem między innymi autorką cyklu Stąd jestem o emocjonalnych związkach znanych, zaprzyjaźnionych ze mną osób z jakimś szczególnym dla nich miejscem na ziemi.
– Pani intrygujące obrazy można zobaczyć na wielu wystawach. Do jakiego kręgu odbiorców są skierowane?
Ten krąg odbiorców jest bardzo szeroki. Wydaje mi się, że są dobrze rozumiane przez odbiorców w moim wieku. Widzę też, że na moje wystawy przychodzą również ludzie młodzi. Tematy, które poruszają podczas rozmów na wernisażach, świadczą o tym, że moja fotografia do nich przemawia. Fotografia nie ma wieku i nie ma granic.
– Każdy wrażliwy widz dostrzega w pani fotografiach wiele znaczeń. Jakich?
Odwołam się do jednego z moich projektów – jaCień. Cień jest mitycznym początkiem powstania sztuki. Cień kochanka obrysowany przez kochankę, a potem oblepiony gliną jest początkiem malarstwa i rzeźby. Cień miał ogromne znaczenie w filmie ekspresjonistycznym, w poezji, w literaturze, w fotografii, w malarstwie, również w psychoanalizie. Cień ma znaczenie symboliczne. To nasze drugie ja. Warto sobie odpowiedzieć na pytanie, kim jesteśmy, zagradzając drogę światłu.
– Do jakiego stopnia fotografia zawładnęła panią?
Jest dla mnie jeszcze jednym sposobem artystycznej ekspresji. W związku z tym wszystko, co obserwuję, co przeżywam, odciska swoje piętno również w fotografii.
– Jest ona dzisiaj równorzędna czy raczej uzupełnieniem pani pracy aktorskiej?
Jest absolutnie równorzędna. Do tego stopnia, że postanowiłam połączyć fotografię i teatr w jedno przedsięwzięcie, którym jest mój monodram Cień według Cienie. Eurydyka mówi Elfriede Jelinek. Miał on swoją premierę 13 maja br. w łódzkim Teatrze im. Jaracza. Trzynastka jest dla mnie szczęśliwą liczbą.